Troszkę mnie tu nie było, bo zawitaliśmy ze znajomymi w Norwegii. Jest ona dokładnie taka, jaką człowiek sobie wyobraża zamykając oczy i mówiąc "Norway" Jest cudowna, w każdym calu.
Łupy:
Ze strefy bezcłowej przywiozłam balsam do ust od Prady. Już kiedyś miałam, ale inny smak. Cudne pojemniczki, cudne zapachy. Ale dwa minusy: często 'zatrzaskuja się' i bardzo trudno je otworzyc no i trzeba grzebac paluchem.
W sklepie spożywczym w Oslo dorwałam kawę ze Starbucksa.
No i najsmaczniejsze - norweski serek karmelowy, rewelacja. Cena około 20 koron.
Kupiłam jeszcze solone pyszne masełko, ale niestety zabrali mi je na odprawie :(
I pierwszy raz w życiu zrobiłam lazanię, wyszła całkiem niezła ale przepis i zdjęcia innym razem.
pozdrawiam !
wow, niezłe te balsamy, nie wiedziałam, że Prada robi takie kolorowe cudeńka :-)
OdpowiedzUsuńsuper miałaś wyprawę ;-)
szkoda tylko masełka...
a te balsamy dają jakiś kolorek, czy są przezroczyste?
Pozdrawiam! ;-)
Zazdroszczę-mnie też jakoś (choć nie wiem czemu) ciągnie do Skandynawii...:)
OdpowiedzUsuńbalsamy są w zupełności przezroczyste, tylko nabłyszczają :)
OdpowiedzUsuńSuper te balsamy ja uwielbiam takie w słoiczkach.
OdpowiedzUsuńA podróż pełna wrażeń:)
Pozdrawiam:*
http://kobiece-wariacje.blogspot.com/
masło ci wzięli? lol.
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz u mnie :)
U mnie nowość. Zapraszam serdecznie i pozdrawiam! :) Dżesa.