wtorek, 12 maja 2015

Tajlandia, Chiang Mai - trekking.

Wczoraj rano wstałyśmy o 7, przemiła PaniTajka zrobiła nam na śniadanko musli z jogurtem i ze świeżymi soczystymi owocami. O 8:00 pod nasz Guesthouse podjechało typowe w Chiang Mai turystczyne autko, żeby zabrać nas na wykupioną wczoraj wycieczkę - trekking. Po około godzinie drogi wylądowaliśmy w miejscu gdzie można było podziwiać motyle i kwiaty, którymi Tajowie szczycą się najbardziej - orchidee. Nasz pan przewodnik podpisał każdego na przedramieniu - imieniem po tajsku. Nie wiem w jakim celu, ale to pismo jest tak cudowne, że najchętniej zrobiłabym sobie tatuaż w tym stylu!


Po kolejnych kilometrach pokonywanych przez azjatyckie wioski, pagórki i zakręty, znaleźliśmy się w miejscu gdzie mogliśmy zaprzyjaźnić się ze słoniami. Byłam zaachwycona, same słonie też okazały się przyjazne :)




W końcu przyszedł czas na spacer na grzbiecie słoni. Jak tylko usłyszałam KTO CHCE JECHAĆ NA SZYI, wyrwałam się jak poparzona. Chwilę później tego żałowałam, bo wysokość była ogromna, nie było się czego złapać a jak zaczął się poruszać to myślałam, że zemdleję ze strachu! Musiałam szybko sobie przypomnieć jak się jeździ konno, złapać równowagę, wyluzować.. i po jakiś 10 minutach paniki i pewności, że zaraz spadnę, poczułam się jak w raaaaju :))))
Najbardziej szalona była przeprawa przez rzekę, a najprzyjemniejsze momenty kiedy słoń nabierał wodę w trąbę i nas chlapał :)






Po trwającej około pół godziny przejażdżce udaliśmy się na 4km przeprawę przez dżunglę, która okazała się w większości wspinaczką w 40 stopniach Celsjusza. Lało się z nas bardziej niż na jakiejkolwiek saunie. Pan przewodnik zrobił nam czapeczki z liści, chroniące przed słońcem. W miejscu docelowym nadeszło zbawienie, lodowaty cudowny wodospad, gdzie mogliśmy się kąpąć i relaksować. Na drugim zdjęciu poniżej nasza wycieczkowa ekipa z Niemiec Litwy i Argentyny.





Po powrocie z tropikalnego lasu czekał na nas lunch a następnie rafting na pontonach i bambusach. Było taaak śmiesznie, że nie mieliśmy aż siły wiosłować. Na zdjęciu tego nie widać ale pokonywaliśmy mnóstwo głazów, wirów, spadów. Wszystkim serdecznie polecam!



Wieczorem wybrałyśmy się na miasto na kolację. Zjadłam zupę nr 1 w Tajlandii - Tom yam kung, która zaraz obok zupy na mleku kokosowym jest dla mnie najlepsza. W składzie znajdziemy krewetki tygrysie, kalmary, trawę cytrynową, liście limonki kafir, galangal, grzyby, pomidorki, chilli, cebulkę, słodką bazylię, liście kolendry. Aaa uwielbiam!!! Zamówiłyśmy też kalmary panierowane w tempurze z limonką kafir. Ochhh...



To był cuuudowny dzień pełen wrażeń. Dzisiaj rano byłyśmy na kursie tajskiego gotowania (o czym będzie w następnym poście) a za chwilkę wypożyczamy rowery i cieszymy się ostatnim dniem w Chiang Mai. Jutro lecimy na południe Tajlandii... to będzie czas na wyspy, relaks i chwytanie słońca :))

Kinesiotaping czyli plastrowanie dynamiczne.

Dzisiaj pierwszy w historii tego bloga post z tematyki mojego drugiego kierunku studiów, czyli fizjoterapii. Wiele razy w takich miejscach jak siłownia czy basen spotkałam się z dziwnymi spojrzeniami i reakcjami ludzi na widok kolorowych plastrów, przyklejonych na kolanie, barku, czy gdziekolwiek indziej. Przypuszczam, że większość z was wie co mam na myśli, ale może nie do końca spotkało się z tym nowym i nie wszystkim znanym określeniem. Mowa tutaj o kinesiology tapingu.


Jest to nowoczesna i naturalna metoda fizjoterapeutyczna, która może łagodzić ból, pomagać w leczeniu kontuzji, usprawniać krążenie jak i działać odmładzająco! W terapii wykorzystuje się elastyczne plastry k­active tape o parametrach zbliżonych do właściwości ludzkiej skóry. Działanie kinesiotapingu jest czysto mechaniczne i opiera się na uregulowaniu napięcia mięśniowego w miejscu, gdzie został przyklejony plaster. Unosi on delikatnie skórę, co zwiększa przestrzeń pomiędzy skórą właściwą, a powięzią. W ten sposób zmniejsza się oddziaływanie na receptory skórne, co powoduje mniejsze odczuwanie bólu. Poprawia się także praca układu limfatycznego, usuwane są zastoiny, podskórne krwiaki i zmniejszają się stany zapalne.
Z własnego doświadczenia wiem, że bardzo często używamy plastrów w hipoterapii neurofizjologicznej, aby uzyskać prawidłową postawę dziecka. Jednym z przykładów może być niwelowanie nadmiernego przodopochylenia miednicy, czy szpotawości stóp. Kinesiotaping stosujemy również w celu rozluźnienia mięśni, np. na tylną stronę podudzia, działając na mięsień trójgłowy łydki. 
Dużą zaletą plastrów jest to, że są one wodoodporne, przepuszczają powietrze, a akrylowy klej pokrywający jedną ze stron jest hipoalergiczny. Zdarza się jednak, że niektórzy pacjenci, z którymi mam do czynienia (głównie dzieci) źle znoszą aplikację plastra, który powoduje powstawanie podrażnień naskórka. Z tego co słyszałam ostatnio na zajęciach, na rynku są już nowe plastry ­ sensitive. Te powinny zapobiec jakimkolwiek uczuleniom ze względu na delikatniejszą struktury kleju. Plastry 'k­active' zapobiegają urazom i wspomagają proces terapeutyczny w przebiegu licznych kontuzji ­ ułatwiają ruch mięśni względem powięzi, świetnie sprawdzają się w sytuacjach wzmożonego napięcia mięśniowego, skutecznie je niwelując. Jeśli potrzebujemy stymulacji konkretnych grup mięśniowych podczas wysiłku, dzięki dobraniu odpowiedniej aplikacji, możemy sprawić, że nasze mięśnie będą pracowały bardziej efektywnie ­ dlatego często można je spotkać u osób aktywnych fizycznie.

Twórca metody ­ dr Kenzo twierdzi, że taśmy zapobiegają powstawaniu zmarszczek! Należy używać ich na noc i ściągać rano. Sama nigdy nie stosowałam tej metody, ale chyba chętnie spróbuję! :) Czy któraś z Was próbowała?

Plastry polecane są również dla kobiet w ciąży ­ pomagają się zrelaksować i zapobiegają ewentualnie pojawiającym się rozstępom.

Kolejną zaletą kinesiotapingu jest fakt, iż efekt działania ma miejsce przez całą dobę, a plastry zazwyczaj stosuje się 3­5 dni. Ta forma postępowania terapeutycznego jest stosowana w szerokiej gamie dolegliwości i schorzeń układu ruchu ze względu na niewielką liczbę przeciwskazań. Z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością w polskich gabinetach fizjoterapeutycznych. Warto dodać, że plastrowanie dynamiczne jest elementem wspomagającym właściwą terapię fizjoterapeutczną, a nie jest terapią samą w sobie.

Dla zainteresowanych więcej informacji na temat kinesiotapingu tutaj

Znacie się z plastrami kinesiotaping? Pomagają? :)




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...